Jestem „za”, czasem nawet „przeciw”… Dla kogo jest edukacja domowa?
Edukacja domowa z miesiąca na miesiąc zyskuje w Polsce coraz większe zainteresowanie i coraz więcej zwolenników. Nie wszyscy zainteresowani decydują się na ten rodzaj kształcenia swoich dzieci, inni potrzebują czasu do namysłu i rozważenia wszystkich argumentów „za” i „przeciw”.
Na pewno edukacja domowa niesie ze sobą nowe możliwości, daje zupełnie nową, dla wielu nieznaną dotychczas perspektywę realizowania przez rodziców obowiązku szkolnego ich dziecka. Uwalnia także od wielu problemów istniejących w szkołach systemowych. Oczywiście edukacja domowa nie jest rozwiązaniem doskonałym i sceptycy znajdą w niej wiele argumentów „przeciw”. Warto zatem spokojnie, patrząc na swoje indywidualne uwarunkowania, sytuację życiową i osobowość dziecka, ocenić plusy i minusy takiego wyboru.
Dla kogo edukacja domowa jest najlepszym rozwiązaniem?
Szkoła online mnie nie pociąga
Wiele osób obecnie wybiera edukację domową ze względu na gwałtowne zmiany w systemie oświaty w Polsce zachodzące w ostatnich kilkunastu miesiącach. Tzw. lockdown spowodował systemowe przejście na naukę zdalną. Na barki rodziców spadła odpowiedzialność za zabezpieczenie komputerów i łączy internetowych tak, aby dzieci mogły wiele godzin przesiadywać przed monitorem. Nie wspominając już o opiece i bezpieczeństwie pociech. System ten, choć miał być tymczasowy, zagościł w polskich domach na wiele miesięcy i, wszystko na to wskazuje, będzie powtarzany – przynajmniej w wersji hybrydowej – w przyszłości. Wielu rodziców zastanawia się więc, czy nie lepiej zwolnić swoje dziecko z obowiązku siedzenia przed komputerem, gdzie nauka jest mało efektywna, przynosi wiele szkód dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Alternatywą może być więc edukacja domowa, w której dziecko, w tym samym czasie, samodzielnie lub pod kierunkiem rodzica nauczy się znacznie więcej, nie narażając się na negatywne skutki nauczania zdalnego.
Cenię sobie wartości
Drugą grupą rodziców chętnie korzystających z dobrodziejstw edukacji domowej to ci, którzy cenią sobie kontrolę nad procesem edukacji dziecka. Rodzice chcą, by ich dzieci rozwijały się zgodnie z systemem wartości i światopoglądem rodziców i by nie były narażone na przyswajanie nieodpowiednich dla nich treści. W szkołach systemowych rodzice nie mają żadnej kontroli nad tym, czego uczą się dzieci i często są zaskakiwani treściami, których nie akceptują. Biorąc na siebie odpowiedzialność za proces edukacyjny rodzice wiedzą, co ich dziecko czyta, ogląda, czego słucha i co poznaje. Dlatego edukacja domowa dla świadomych rodziców wydaje się optymalnym rozwiązaniem.
Mam swój świat
Inną, niemałą grupą uczniów w edukacji domowej są dzieci, które ze szkół systemowych wyniosły bardzo negatywne doświadczenia. System szkół publicznych posiada wiele mankamentów i jednym z nich jest często zupełne zagubienie jednostki w dużej grupie uczniów. Jeżeli dziecko, ze względu na swoje uwarunkowania, osobowość, ograniczenia czy dysfunkcje nie odnajduje się w grupie rówieśników (często hałaśliwej, z dużą ilością interakcji między członkami grupy, czasami z przemocą rówieśniczą itp.) to samodzielne realizowanie obowiązku szkolnego będzie dla takiego ucznia zbawienne. Wielu introwertyków chwali sobie edukację domową właśnie dlatego, że nie musi tracić czasu, energii i „świętego spokoju” w czasie przebywania z rówieśnikami w szkole i odpowiadać na ich potrzebny, gdy wcale nie mają na to ochoty.
Nienawidzę korków!
Dla dużej grupy rodziców wybierających edukację domową decydującym argumentem są względy praktyczne, czyli po prostu ułatwienie, a nie komplikowanie sobie życia codziennego. Mowa tu o wywiadówkach, zebraniach czy codziennych dojazdach do szkoły (lub szkół, przy kilkorgu dzieciach), wczesne wstawanie i długotrwała podróż na przykład samochodem, przerywana uciążliwymi postojami w korkach. Zamiast tracić mnóstwo czasu i nerwów w podróży dzieci (i pewnie także przynajmniej jedno z rodziców) mogą pospać nieco dłużej i wykorzystać zaoszczędzony czas na twórcze zajęcia edukacyjne. Dodatkowym argumentem są zdecydowanie niższe koszty edukacji (dojazdy, rady rodziców, czesne, stroje na w-f, mundurki, obuwie, obiady, itp.) oraz wyeliminowanie niepotrzebnego stresu (na przykład, kiedy ciągle się spóźniamy).
Wolne ptaki
Na koniec warto jeszcze wspomnieć tych z rodziców, którzy uwielbiają wędrowny styl życia i nie chcą być przywiązani do jednego miejsca na Ziemi. Obecnie wielu pracodawców stwarza możliwości pracy zdalnej, a samodzielni przedsiębiorcy czy artyści mogą w wielu przypadkach uwolnić się od stałego miejsca pracy. Stąd coraz bardziej popularny staje się wędrowny tryb życia. Oczywiście edukacja domowa wiąże się z wieloma formalnościami, które należy dopełnić w jednym miejscu, czyli w szkole, do której są zapisani uczniowie. Takim obowiązkiem są na pewno egzaminy, które trzeba zdawać raz w roku. To jednak, choć wymagające, nie staje na przeszkodzie wędrownym rodzinom w realizacji obowiązku szkolnego.
Kiedy zatem mamy problem z edukacją domową?
Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze, będziesz miał dwa dni wolnego
Postawione wyżej pytanie zachęca do uczciwej refleksji, czy osobiste predyspozycje rodziców, styl życia i nawyki oraz wychowanie otrzymane od rodziców pomogą czy utrudnią dobrą edukację domową. Bywa tak, choć są to przypadki sporadyczne, że niektórzy z rodziców nie mają umiejętności czy nawyku regularnej pracy z dziećmi, nie potrafią zorganizować im czasu i nie chcą (lub nie potrafią) stosować wobec nich żadnych wymagań. W praktyce oznacza to zazwyczaj totalny chaos, improwizację i uczenie się na ostatnią chwilę tuż przed egzaminem. Pomijając fakt, że wychowawczo jest to słabe, w praktyce kończy się słabymi ocenami i niskim poczuciem wartości u dziecka. Przy biernej i nieodpowiedzialnej postawie rodziców dziecko w edukacji domowej ma utrudnione szanse na sukces. Jego rozwój może być zachwiany lub mocno opóźniony.
Zarobiony jestem, nie mam czasu
Innym rodzajem rodziców, którzy zapewne nie pomogą swoim dzieciom, gdy te będą uczyć się w edukacji domowej, są rodzice przepracowani. Zazwyczaj nie mają oni czasu dla dziecka, praca zawodowa pochłania ich bowiem całkowicie. Dlatego przy podejmowaniu decyzji o przejściu do edukacji domowej rodzice powinni przekalkulować ile czasu każde z nich (lub przynajmniej jedno z nich) może przeznaczyć w tygodniu (w jakie dni, o jakiej porze?) wyłącznie na zajęcia edukacyjne dziecka. Trzeba w takich kalkulacjach ująć czas dowożenia na zajęcia poza domem (zajęcia sportowe, kursy np. językowe, zajęcia kulturalne i in.). Wszystkie tego typu aktywności wymagają więc mniejszego lub większego zaangażowania czasowego rodziców. Stąd najlepiej na starcie pozbyć się złudzeń, że edukacja domowa nie wymaga od rodziców zaangażowania. Wręcz przeciwnie! Wymaga zwiększonego zaangażowania i to wymaganie jest jednym z fundamentów idei uczenia się w domu.
Jestem „za”, czasem nawet „przeciw”…
Co zatem wybrać? Czy edukacja domowa może być dobrym rozwiązaniem dla dziecka? Czy rodzice nie wyrządzą mu szkody pozbawiając je codziennego pobytu w szkole lub edukacji zdalnej w ramach systemowego nauczania? Odpowiedzi jest tyle, ile dzieci w wieku szkolnym. Rodzice, jako pierwsi i najważniejsi wychowawcy-nauczyciele nie tylko mają prawo i przywilej, ale też obowiązek dobrze rozeznać, co dla dziecka jest najkorzystniejsze. Jeżeli przeanalizują argumenty „za” i „przeciw”, przyjrzą się dotychczasowemu procesowi rozwoju dziecka i opiszą okoliczności mające wpływ na ten rozwój, mogą spokojniej i trafniej dokonać wyboru. Edukacja domowa nie jest dla wszystkich, podobnie jak chodzenie do szkoły stacjonarnej też wszystkim nie służy. Gdyby było inaczej nie mielibyśmy wielu dylematów i decyzje byłyby prostsze. A tak, mamy nad czym myśleć i co analizować. Pociesza jednak fakt, że im więcej czasu spędzamy z dzieckiem to znamy i rozumiemy je lepiej, a tym samym możemy kochać je mocniej, dostosowując odpowiedni sposób edukacji. Wyposażamy je lepiej na przyszłość, gdy kiedyś samo, już bez naszego udziału, będzie podejmowało ważne decyzje. Niektóre z tych decyzji będą dotyczyć edukacji jego dzieci. Co wtedy wybierze?