Jeden spacer – dziesięć lekcji…

Jeden spacer – dziesięć lekcji…

Publikujemy pierwszy z artykułów, jaki przygotowała dla rodziców dzieci z klas 0-3 Jolanta Sowińska-Gogacz, nauczycielka-konsultantka dla tej grupy uczniów w naszej szkole. Jednocześnie zachęcamy do kontaktu w ramach konsultacji. Do Pani Joli można pisać na adres: j.sowinska@nazaret.edu.pl.


Jolanta Sowińska-Gogacz

Jeden spacer – dziesięć lekcji…

Po pierwsze, doceńcie swój wybór – wybór ścieżki edukacji z pominięciem hałasu, chaosu, wszelkiego rodzaju zbędnych przymusów, działań wbrew dziecka biologii, bieżących potrzeb i osobowości. Zrywanie ze snu, bo pierwsza lekcja o 8:00, i uwięzienie w narzuconej ławce wśród obcych innych nie są gwarantem dobrej nauki, a wręcz ją obezwładniają. Dwie najlepsze lekcje dla każdego małego człowieka to codzienna obecność w kochającej rodzinie i kontakt z przyrodą.

Dziecko uczy się zawsze i wszędzie, poprzez obserwację, naśladowanie, dotyk, smak, popełnianie błędów i samodzielne, choć pod nadzorem dorosłego, ich naprawianie. Taniec, ruch, podejmowanie ryzyka, tropienie tajemnic świata. Zorganizowana, tradycyjna szkoła może być miejscem psychologicznie i edukacyjnie korzystnym, ale na ogół budzi w dzieciach strach i działa opresyjnie. Ile dzieci, tyle osobnych przypadków.

Waszymi koronnymi sprzymierzeńcami są teraz – papier biały i kolorowy, dobrze zatemperowany ołówek HB (nie inny), wachlarz kredek, płyta z kompozycjami Mozarta,  zeszyt do kaligrafii, wyobraźnia bez granic, wdrożenie mądrych rytuałów i – to najważniejsze – samodyscyplina.

Rano umycie twarzy i zębów, wygodne ubranie, pościelenie łóżka (od tego zaczynają dzień amerykańscy żołnierze, bo schowanie pościeli jest podświadomym uporządkowaniem całego dnia, odcięciem od biernego aspektu nocy), pożywne śniadanie przygotowane koniecznie wraz z mamą (smarowanie masłem kanapek i wlewanie miodu do herbatki to świetne ćwiczenia dokładności obu rączek), ustalenie narzędzi potrzebnych do pracy (nożyczki, kalosze, zielona bibuła?), modlitwa przed nauką i… start. Bez przeciągania czasu, marudzenia i odkładania zadań na później. Kropka.

„Duchu święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam ochoty i zdolności, aby ta nauka była dla nas pożytkiem doczesnym i wiecznym, przez Chrystusa Pana naszego, amen.” No i zaczynamy.

W domu ważne jest przed nauką uporządkowanie przedmiotów, które są w zasięgu wzroku. Im więcej minimalizmu, tym lepiej mózg skupiony będzie na istocie podjętego tematu. Im więcej pluszaczków, kubeczków, długopisików i innych zbędnych obiektów, tym większa trudność z koncentracją, tym szybsze zmęczenie i zniechęcenie – mózg widzi więcej niż oczy.

Obserwujcie wszystko. Pilnujcie prawidłowego chwytu ołówka, obu łokci na blacie podczas pisania i kaligrafii. Pamiętajcie o przerwach na gimnastykę, o wietrzeniu pokoju, prawidłowej wysokości blatu i fotela. Nie poganiajcie. Niuanse dzieciństwa w kolejnych latach urastają na rangi czynników determinujących całe życie.

Dotarliście do parku? Znakomicie. W koronie którego drzewa widzisz najwięcej słonecznego światła? Obejmij je i zamknij oczy. Daj sobie czas, poczuj zapach pnia, jego fakturę, ciepło lub chłód. Wymień trzy przymiotniki, jakimi można twoje drzewo opisać. Jaka jest jego kora? A ile głosek słyszysz w słowie „szorstka”? Nie, policz jeszcze raz – to trudne zadanie, gdy ma się siedem lat. Tak, no właśnie, siedem, znakomicie! A ile liter, ile sylab? Pozbierajcie listki i zróbcie z nich bukiet albo żywą kompozycję w domu na kartce papieru. Może z liści da ułożyć się jeżyk lub serce? A jeśli ci powiem zdanie Chodzimy po lesie, który jest wielki i tajemniczy, to który z wyrazów jest czasownikiem, hmm? Czy zauważyliście, że słowo „korona” należy nie tylko do króla, ale także do świata przyrody? Natomiast „faktura” ma aż pięć znaczeń – po powrocie zajrzyjcie do słownika i omówcie wspólnie ten ciekawy, językowy problem.

Gdy wracacie do domu… Policz, proszę, ile słupków jest po prawej stronie ulicy. A ile po lewej? Dziewięć i trzy? Ile więc w sumie widzimy słupków? A jaki jest iloczyn tych dwóch liczb? Czy pamiętasz jakiego działania wynikiem jest iloraz? Podaj kilka przykładów. Zliczmy nasze kroki i pogadajmy o tabliczce mnożenia. Policzmy wszystkie czerwone samochody jadące na południe. To tam, gdzie teraz świeci słońce. Jedenaście? Zgadza się, widziałam ich tyle samo. A jak jest 11 po niemiecku? Elf. Naukę tego szwargoczącego języka, pełnego długich i trudnych wyrazów, zacznijmy od miłego, baśniowego słowa – tak się tworzy dobre skojarzenia i chęć do dalszej nauki.

 

Jeden spacer – wiele lekcji. Korzystajcie z dnia. Gdy inne dzieci przyszpilone są do ławek, wasze mogą od rana hasać po lesie, pływać w basenie, śpiewać w niebogłosy, przy dźwiękach Bacha układać tysiącelementowe puzzle, poznawać z mapą swoje miasto albo zwiedzać muzea. Nic lepszego w tym pięknym i kluczowym interwale życia, jakim jest dzieciństwo, nie mogło im się przydarzyć.